Film jest niewątpliwie medium wizualnym. Oglądanie rzeczy w ruchu podczas przeżywania historii to wielka rzecz, która odróżnia ją od starszych mediów artystycznych, takich jak powieści, obrazy i muzyka. Istnieje wiele informacji, które filmowcy mogą przekazać bez dialogów i innych dźwięków, o czym świadczy fakt, że filmy nieme były popularne przez dobre kilka dekad, zanim dialogi zaczęły pojawiać się w filmie w 1927 roku.
Ale chociaż dobrze jest pokazać więcej niż opowiedzieć i tak dalej, faktem jest, że dźwięk jest nadal istotną częścią tworzenia filmów. Poniższe 10 filmów pokazuje to doskonale i może być śledzone przez sam dźwięk. Nie oznacza to, że dostaniesz wszystko z tych wszystkich, jeśli odwrócisz wzrok, ale dzięki ich poleganiu na dialogach i dźwięku do opowiadania historii, efekty wizualne nie są wymagane, aby zrozumieć podstawy tego, co się dzieje. Dla każdego, kto chce obejrzeć film bez oglądania filmu, wszystkie poniższe mogą działać.
„Moja kolacja z Andre” (1981)
Chociaż My Dinner With Andre nie jest filmem dokumentalnym, występuje w nim dwóch aktorów – Wallace Shawn i Andre Gregory – grających swoje wersje, przy czym obaj piszą również scenariusz do filmu. To bardzo prosty film: dwóch przyjaciół siedzi przy obiedzie, rozmawia o swoim życiu i wdaje się w namiętne dyskusje na różne tematy w ciągu jednej nocy.
Ponieważ wszystko to dzieje się w jednej restauracji i zawiera tylko dwie postacie (oprócz kelnera i barmana), łatwo to prześledzić, biorąc pod uwagę, że film jest w zasadzie jedną długą rozmową. Istnieje również niewielka szansa na pomieszanie głosów dwóch postaci, biorąc pod uwagę, jak charakterystyczny jest głos Shawna.
„Przed zachodem słońca” (2004)
Wszystkie trzy filmy w The Before Trilogy są oparte na dialogach i składają się głównie z rozmów między Celine i Jessem. Obaj zakochują się w Przed wschodem słońca przed rozstaniem, spotykają się ponownie dziewięć lat później w Przed zachodem słońca, a następnie widać, że osiedlili się w Przed północą, który ma miejsce kolejne dziewięć lat po zachodzie słońca.
Przed wschodem słońca jest kilka cichych momentów, które trzeba zrozumieć, aby zrozumieć efekty wizualne, podczas gdy Przed północą byłby to trudny zegarek w ciemno, biorąc pod uwagę, że jest w nim jeszcze kilka postaci. Ale Przed zachodem słońca to tak naprawdę tylko ta dwójka prowadząca jedną rozmowę, która rozgrywa się w czasie rzeczywistym przez cały film. Nie oglądając ekranu, przegapisz piękną scenerię, ale potrzebujesz tylko dźwięku, aby nadrobić zaległości w życiu tej dwójki, o czym zasadniczo rozmawiają w filmie.
„Pływanie do Kambodży” (1987)
Zabawny, otwierający oczy i wyjątkowo prezentowany dokument „Pływanie do Kambodży” wydaje się zacierać granicę między stand-upem a sztuką performance. To jednoosobowy program, napisany i wykonany przez aktora/scenarzystę Spaldinga Graya, który opowiada o swoim czasie spędzonym jako aktor w filmie The Killing Fields z 1984 roku, jednocześnie omawiając Kambodżę, politykę i bardziej ogólnie globalny konflikt.
Jest bardzo wciągającym mówcą i nawet podczas przeskakiwania między różnymi tematami, rozszerzony monolog jako całość nadal wydaje się spójny i ciągle zabawny. Reżyser Jonathan Demme filmuje monolog w interesujący, dyskretny sposób, choć te wizualizacje nie są potrzebne, aby podążać za narracją Graya.
„Springsteen na Broadwayu” (2018)
Technicznie rzecz biorąc, prawie każdy film z koncertu można obejrzeć bez efektów wizualnych. W końcu głównym urokiem jest słuchanie muzyki granej na żywo, z fantazyjnymi scenami teatralnymi i zamaszystymi ruchami kamery, które są wisienką na torcie, choć nie zawsze są niezbędne.
Większość filmów koncertowych tak naprawdę nie opowiada „historii”, ale są wyjątki, takie jak Springsteen na Broadwayu z 2018 roku. Po części film z koncertu, po części skondensowana autobiografia, Bruce Springsteen występuje sam na scenie (przynajmniej przez większość czasu występu), dyskutując o kluczowych momentach swojego życia, grając okrojone, akustyczne wersje niektórych swoich najlepszych piosenek. To obowiązkowa pozycja do obejrzenia (lub posłuchania) dla fanów Springsteena, a nawet osoby niebędące fanami mogą wyciągnąć coś z jego fascynujących historii.
„Locke” (2013)
Locke to jeden z najlepszych filmów obecnie w HBO Max, a także jeden z najlepszych występów Toma Hardy’ego. Zasadniczo jest to film o jego postaci prowadzącej samochód podczas odbierania i wykonywania wielu telefonów, z których wszystkie ujawniają wiele na temat jego pracy, rodziny i ogólnie stresującego życia.
Posiadanie filmu będącego niczym innym jak rozmowami telefonicznymi z tylko jednym aktorem na ekranie, który nigdy nie opuszcza pojazdu, wydaje się być nudne, ale wykonanie Locke’a sprawia, że to działa. Kiedy już przyzwyczaisz się, który głos należy do kogo, możliwe jest śledzenie historii bez efektów wizualnych, nawet jeśli oznaczałoby to pominięcie niuansów wspaniałego występu Hardy’ego.
„12 gniewnych ludzi” (1957)
Zdjęcie za pośrednictwem Orion-Nova Productions
W scenie otwierającej 12 gniewnych ludzi słyszymy, jak sędzia podsumowuje proces o morderstwo przed odwołaniem ławy przysięgłych, którzy udają się do sali przysięgłych, aby rozważyć swój werdykt. Biorąc pod uwagę, że jest cofnięty, kiedy tylko mężczyźni mogli być ławnikami i dotyczy sprawy, w której kara śmierci jest możliwa po wydaniu wyroku skazującego, stawka jest bardzo wysoka, a w sali przysięgłych panuje duża złość i napięcie.
Historia jest całkowicie napędzana przez dialog, niezależnie od tego, czy ktoś wyjaśnia swój punkt widzenia, czy też dwie lub więcej osób ściera się o odmienne stanowisko w jednej z omawianych kwestii. Oprócz scen otwierających i zamykających, wszystko to ogranicza się również do pokoju przysięgłych, co oznacza, że jest to jeden dramat związany z prawem, w którym wizualizacje zajmują tylne miejsce w dialogu.
„Jerrod Carmichael: Rotaniel” (2022)
Podobnie jak w przypadku filmów koncertowych, istnieje wiele stand-upów, których można słuchać bez efektów wizualnych, a większość – jeśli nie wszystkie – żartów można zrozumieć. Jednak niewiele stand-upów specjalnych zbliża się do poziomu opowiadania historii, jaki można znaleźć w filmach fabularnych, a te bardziej kinowe (coś w rodzaju Inside Bo Burnhama) często wymagają wizualizacji, aby je zrozumieć.
Jerrod Carmichael: Rothaniel (przypadkowo również wyreżyserowany przez Burnhama) wyróżnia się. To bardzo osobisty i bardzo poruszający stand-up. Są części komediowe, ale większość godziny kończy się na tym, że Carmichael opowiada publiczności o swoim życiu i po raz pierwszy w życiu upublicznia pewne informacje. W rezultacie wykracza poza normalną komedię stand-up i opowiada świetną autobiograficzną narrację, dzięki umiejętnościom Carmichaela jako gawędziarza.
„Niebieski” (1993)
Derek Jarman był reżyserem, który ma zaszczyt wyreżyserować pierwszą (z wielu) scen śmierci Seana Beana. Jednak jego najodważniejszym i najbardziej znanym filmem jest Blue z 1993 roku, w którym nie ma żadnych aktorów na ekranie, a także nie ma wiele tradycyjnych dialogów ani wyraźnej narracji.
Przez cały 79-minutowy czas pracy Blue pokazuje tylko niezmienny niebieski ekran. Założeniem filmu jest badanie braku wizji i szczegółowego, przytłaczającego kolażu dźwięku, a wszystko to ma odzwierciedlać doświadczenie Jarmana związane z życiem z AIDS. Znajomość historii stojącej za filmem sprawia, że jest on bolesny i nawiedzony, ale naprawdę jest to jeden z najbardziej wciągających filmów eksperymentalnych wszechczasów i wyraźny przykład filmu, który robi wszystko za pomocą dźwięku.
„Rzeź” (2011)
Carnage ma ograniczoną obsadę (tylko czterech głównych bohaterów) i stosunkowo proste założenie. Mówi się, że dwóch 11-letnich chłopców wdało się w dość poważną bójkę w szkole, więc czwórka rodziców obojga spotyka się w mieszkaniu jednej pary, aby porozmawiać o sytuacji i co robić dalej.
Ma wrażenie gry scenicznej i podobnie jak inne filmy, które można oglądać bez efektów wizualnych, korzysta z ograniczonej scenerii i tylko kilku ważnych postaci. Dialogi są dobrze napisane, a utalentowana obsada (Jodie Foster, Kate Winslet, Christoph Waltz i John C. Reilly) naprawdę to wykorzystuje.
„Podróż” (2010)
Oglądanie jednego z filmów z serii The Trip przypomina podsłuchiwanie dwóch szczególnie zabawnych osób, które entuzjastycznie i z humorem dyskutują o życiu i popkulturze. Podobnie jak My Dinner With Andre, występuje w nim dwóch aktorów – Steve Coogan i Rob Brydon – grających samych siebie i spędzających sporo czasu na rozmowach przy posiłkach… chociaż tutaj to nie tylko jedna kolacja, a oni podróżują po Wielkiej Brytanii w tym samym czasie.
Mnóstwo ładnych scenerii zostanie pominiętych, jeśli elementy wizualne zostaną zignorowane, ale ostatecznie głównym urokiem The Trip (i jego kontynuacji) jest słuchanie, jak Coogan i Brydon podszywają się pod znane osoby i żartują z różnych rzeczy. Są bardzo zabawni, a filmy są przewiewne i zabawne, głównie dzięki ciągłym rozmowom.
KOLEJNY: Musicale, w których śpiewana jest każda linijka dialogu